Ariana dla WS | Blogger | X X

piątek, 22 marca 2019

Nasz ostatni dzień - Adam Silvera

Ostatnio na instagramie spytałam swoich obserwatorów czy chcieliby znać datę swojej śmierci, tyle że nie od urodzenia czy powiedzmy wyrok, typu: "masz dwa miesiące życia" - nie, nie. Bardziej coś na zasadzie, jak bohaterowie książki: dostajesz telefon, w którym dowiadujesz się, że umrzesz dzisiaj. Nie wiesz czy zostało Ci 24 godziny czy 5 czy 10. Nie wiesz również w jaki sposób umrzesz, ale świat zatroszczył się odpowiednio o Ciebie i daje Ci możliwość spędzenia tego dnia z Twoim Ostatnim Przyjacielem - czyli osobą, którą możesz zapoznać na specjalnej stronie przeznaczonej ku temu. Można nazwać to taką swoistą grupą wsparcia. No to jak, chciałbyś wiedzieć czy nie? 



Większość osób odpowiedziała, że nie. Ja się waham, ale pytanie powinno być inne. Gdybyś wiedział  (przyjmijmy, że nie masz tutaj wyboru) to jak chciałbyś spędzić swój ostatni dzień, swoje ostatnie godziny? 

Ja sporo nad tym myślałam i z jednej strony na pewno chciałabym pożegnać się z najbliższymi, przygotować ich jakoś na to. Na pewno chciałbym dać im do zrozumienia, żeby nie płakali za mną, żeby wciąż żyli i korzystali z życia, bo jest ono naprawdę kruche. 

Mimo wszystko, na pewno chciałabym zrobić coś na co nie zdobyłabym się tak normalnie. Chciałabym powiedzieć co czuję odnośnie różnych osób  - wyrzucić z siebie wszelkie emocje. Gdybym była singielką pewnie bym udała się prosto do mężczyzny, który mi się podoba (jeśli taki by był) i po prostu wykorzystała ten dzień w taki sposób. Robiła szalone rzeczy, których może bym żałowała na drugi dzień, ale skoro drugiego dnia miałoby nie być, to co za różnica? 
Myślę, że po prostu skupiłabym się na rzeczach, których zawsze wstydziłam się robić i tak mniej więcej miałoby to wyglądać. Jako mężatka - chciałabym oczywiście, aby ten dzień był jak najlepiej spędzony z moim mężem, chciałabym móc powiedzieć mu wszystko czego może nie mówiłam, albo mówiłam nie wystarczającą ilość razy. Wiadomo, że żadne słowa i czyny nie uleczyłyby bólu jaki byśmy odczuwali, aczkolwiek myślę, że dobrze by było mieć taką okazję do powiedzenia sobie "żegnaj", ewentualnie "do zobaczenia". 


Popatrzcie ilu osób ostatnim zdaniem było coś zupełnie bezsensownego, typu: kupiłeś bułki dzieciom? Ewentualnie ile par rozstało się w kłótni? Gdyby wiedzieli, że to ich ostatni dzień, mogliby tego uniknąć, czyż nie? 

Patrząc daleko w przeszłość.. myślę, że chciałabym, aby istniał taki system, kiedy odchodziła moja mama. Chciałabym ją przeprosić za wszelkie głupoty jakie wygadywałam, będąc głupim, rozpieszczonym dzieckiem. Chciałabym móc jej powiedzieć jak bardzo ją kocham, jak bardzo będzie mi jej brakowało i jak bardzo cieszę się, że to ona była moją mamą. Być może zważając na to, że jej śmierć była tak kompletnie niespodziewana - chciałabym, aby Prognoza Śmierci była czymś rzeczywistym. Wiadomo, że nie jest to najlepszy telefon jaki mógłbyś dostać, no ale z drugiej strony.. można byłoby się chociaż jakoś na to przygotować, czyż nie? 

Jeśli, zaś chodzi o książkę.. to moje pierwsze spotkanie z autorem i przyznam, że było bardzo owocne! Słyszałam już co nieco o nim i zastanawiałam się czy faktycznie jest czym się zachwycać i..co to dużo mówić.. jest! 

Przede wszystkim należy wspomnieć, że ja uwielbiam książki, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie. Takie, które zmuszą mnie do wielu przemyśleń, zostaną w mojej głowie na dłużej i po prostu sprawią, że będę je polecać każdemu. "Nasz ostatni dzień" śmiało można nazwać młodzieżówką, ale nie uważam, aby książka była skierowana tylko do tej grupy. Autor przede wszystkim przedstawia nam pewne problemy oraz ich potencjalne rozwiązania, ewentualnie przyczyny i skutki. Daje nam bardzo dużo do myślenia na temat przeznaczenia. Czy da się go uniknąć w jakiś sposób? No nie. 

Mateo oraz Rufus dostają taki sam telefon, informujący ich, że dzisiaj umrą. Oczywiście nie wiedzą w jaki sposób i kiedy dokładnie. Jedyne co wiedzą, to to jak muszą spędzić ten dzień. W przypadku tego pierwszego jest to raczej opcja "zostań w domu, tu jest bezpieczniej", w przypadku drugiego "pożegnaj się z przyjaciółmi i wykorzystaj ten dzień w pełni". Oprócz tej samej daty śmierci, łączy ich fakt, że oboje zalogowali się w aplikacji Ostatni Przyjaciel i dzięki temu ich losy się połączą. 

Czy uda im się przeżyć ich ostatni dzień jako najlepszy dzień w życiu? 

Moim zdaniem: 

Jak już zdążyliście zauważyć, ta książka naprawdę mi się spodobała. Wywołała we mnie przede wszystkim ogrom emocji. Nie powiem, że płakałam przy niej, bo bym skłamała, ale.. było blisko! Serio - serio. Nie zdarza mi się to zbyt często, dlatego wiem, że "Nasz ostatni dzień" będzie książką wyjątkową. Porusza ona mnóstwo ważnych zagadnień, między innymi samoakceptację, pogodzenie się ze śmiercią bliskich, ale również i ze swoją. 

Styl autora jest bardzo przyjemny, nie męczy czytelnika w żaden sposób, może jedynie tymi wzruszeniami i graniem na emocjach, co oczywiście jest wadą tylko pod względem tego, że książkę można zaliczyć do wyciskacza łez. Myślę, że nie jeden czytelnik wylał trochę łez przy książkach Adama Silvery. Ja mogę się jedynie domyślać, że poprzednie były równie chwytające za serce. 

Takie właśnie książki zyskują miejsce nie tylko na naszych półkach, ale również i w naszych sercach! Takie książki powinny być wydawane - te, które chwytają za serce, dostarczają nam mnóstwa emocji oraz przemyśleń. Coś pięknego. 

Ja jestem na tak i już nie mogę się doczekać, aż poznam resztę twórczości autora - jestem pewna, że warto! 

Zachęcam Was gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz