Ariana dla WS | Blogger | X X

wtorek, 18 grudnia 2018

Legendy Archeonu. Strach stary i nowy - Thomas Arnold

Autor: Thomas Arnold
Tytuł: Legendy Archeonu. Strach stary i nowy. (tom 1) 
Ilość stron: 722
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: Vectra

Thomas Arnold to bardzo utalentowany pisarz. Jego thrillery są nieprzewidywalne, ciągle trzymające w napięciu i po prostu bardzo zaskakujące i fascynujące. A najlepszym na to dowodem jest fakt, że przeczytałam dopiero dwa jego thrillery i jestem pewna tego co mówię. Nie każdego autora jestem tak pewna, właściwie zdarza się to naprawdę rzadko, ale tym razem po prostu wiem. Wiem, że każdy jego thriller wywoła we mnie mnóstwo emocji. Właśnie.. thriller, a co z fantastyką, bowiem może już słyszeliście, a może jest to dla Was nowość, że Thomas Arnold zaczął działać również w innym gatunku? 

Mowa tutaj o książce „Legendy Archeonu. Strach Stary i Nowy”. Książka swoją premierę miała niecały miesiąc temu, a autor już zapowiedział trzy tomy. Oczywiście bardzo mnie zaciekawiło jak sobie poradził z innym gatunkiem. Czy Thomas Arnold w obu gatunkach jest tak dobry czy może lepiej, aby skupił się na jednym?

O czym jest książka?



Kiedyś Stwórcy na przekór sobie tworzyli coraz to nowe twory, które miały ze sobą walczyć. Powstały m.in. olbrzymy, niszczyciele i giganci. Archeon żył ciągle w strachu, towarzyszyła mu śmierć. Przez setki lat trwało tam spustoszenie, ale na szczęście wszystko kiedyś ma swój koniec. 

Archeończycy powrócili na swoje ziemie i wydawać by się mogło, że teraz powinno żyć im się spokojniej, jednak to nie do końca tak miało wyglądać. Królowie wprowadzali swoje rządy, które niestety niosły za sobą przykre konsekwencje. Ludzie mówili, że jeden jest bardziej szalony od drugiego, aż w końcu na tronie zasiadł Król Gawen i postanowił wprowadzić nieco zmian. Nie chciał być uznany za szalonego jak jego ojciec czy dziadek. Niestety nie dane mu było doprowadzić swoich planów do skutku, gdyż pewnego dnia miasto zaatakowała horda. 

Cała odpowiedzialność spoczęła na Aodchanie - synu Gawena. Chcąc pomścić swoją rodzinę oraz mieszkańców wyruszy w podróż w nieznane. 

Hordy boją się wszyscy, choć tak naprawdę nie do końca wiedzą kim lub czym jest. Wiadomo tylko, że tam gdzie horda, tam i śmierć.. 



Moim zdaniem:



Recenzja tej książki to dla mnie nie lada problem. Od razu powiem, że fantastyka to nie jest gatunek, który czytam na codzień, bardziej od przypadku do przypadku. Kiedy usłyszałam, że „Legendy Archeonu” są w klimacie „Gry o tron” pomyślałam, że będzie to super lektura. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli. 

Książka zawiera w sobie dużo postaci, dużo miejsc, relacji i zawirowań przez co ciężko było mi się początkowo wdrożyć w historię. Na szczęście po jakimś czasie już ogarnęłam sytuację i byłam zafascynowana. Aczkolwiek po jakimś czasie znowu spotkało mnie to zagubienie, po czym wróciła ekscytacja i tak co jakiś czas. Prawdopodobnie ma to trochę związek z tą wielowątkowością, bo pamiętam, że czytając Grę o tron, czyli jednak opasłe tomiszcza, miałam podobny problem. O jednych bohaterach czytałam z zapartym tchem - o innych już niekoniecznie. Mam wrażenie, że tutaj miało miejsce właśnie takie zjawisko. Oprócz tego jest to całkowicie nowy świat, którego nie znaliśmy wcześniej, więc pierwszy tom stanowi takie jakby wprowadzenie, zapoznanie się ze światem, rodami, cywilizacjami. Przyznam, że książka zachęciła mnie na tyle, żeby sięgnąć po drugi tom. 

Trzeba przyznać, że Thomas Arnold ma talent i tutaj również to pokazał, mimo że to zupełnie inny gatunek niż ten, w którym pisał wcześniej. Stworzył ciekawy świat i widać było, że nie ma zamiaru oszczędzać bohaterów. W Legendach Archeonu podobnie jak w Grze o tron, chyba nie ma sensu przywiązywać się zbytnio do postaci, jeśli nie chcemy mieć co chwilę złamanego serca. 


Nie mogę powiedzieć, że była to książka, którą czytałam cały czas z zapartym tchem. Czytałam ją nawet dosyć długo, z wieloma przerwami. Po prostu momentami ta wielowątkowość mnie za bardzo rozpraszała i już nie wiedziałam o czym czytam. Wiem, że takie są uroki fantastyki i całkowicie to rozumiem. (oczywiście pisząc o urokach miałam na myśli masę postaci i wątków, nie faktu, że nie wie się o czym się czyta) 

Były momenty kiedy chciałam jak najszybciej ją skończyć, ale dlatego, że chciałam czytać inne powieści tego autora. Były momenty, kiedy chciałam mieć w rękach już drugi tom, bo wiem, że po niego sięgnę i liczę, że w nim już całkowicie mi się wszystko w głowie rozjaśni. 

Choć nie będę pierwszego tomu wysławiała nad niebiosa, to z chęcią sięgnę po tom drugi, jeśli taki się pojawi. Jestem pewna, że kiedy już znam bardziej świat przedstawiony, to będzie mi się o wiele przyjemniej czytało, zwłaszcza, że wiem, że Thomas Arnold jest niezwykle utalentowanym pisarzem i nie muszę się bać, że coś mu nie wyjdzie. 

Nie mam zamiaru zwalać na niego winy, dlatego że książka nie była dla mnie strzałem w dziesiątkę. Wiem, że to po prostu fakt, że ciężko mi się czyta czasami wielowątkowe książki. Chętniej sięgam po kryminały czy thrillery niż typową fantastykę. 

Jestem przekonana, że fanom gatunku książka na pewno przypadnie do gustu. Zwłaszcza, że autor wielokrotnie czytelnika zaskoczy, a już całkowicie podczas zakończenia :) Tam była moc jak zawsze, ten autor po prostu chyba ma we krwi mocne i szokujące finały. Przyznam szczerze, że ta końcówka wynagrodziła mi te złe momenty, które miałam z książką i jestem bardziej otwarta na kolejny tom. Tak naprawdę to autor zostawił sobie duże pole do popisu, jako czytelnikom ciężko będzie nam domyślić się czego możemy się spodziewać dalej i to oczywiście jest na plus. 

Ja, choć jestem taka pół na pół, jeśli chodzi o tom pierwszy, to polecam innym zapoznanie się z tą książką. Może Wam bardziej się spodoba i okaże się strzałem w dziesiątkę? Nigdy nie wiadomo:) 






2 komentarze: