Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 10 września 2018

Ameryka w ogniu - Omar El Akkad

Autor: Omar El Akkad 
Tytuł: Ameryka w ogniu
Ilość stron: 400
Gatunek: Fantastyka 
Wydawnictwo: W.A.B. 


"Ameryka w ogniu" zapowiadała się naprawdę dobrze, właśnie dlatego zgłosiłam się do jej recenzji. Podejrzewam, że gdybym nie zobaczyła jak fajnie jest promowana, a trafiła na nią tylko w księgarni to bardzo możliwe, że bym się na nią nie skusiła. Czasami, jednak wydawnictwa mają to do siebie, że głośno mówią o książkach, które potem nie okazują się tak dobre jak obiecywali. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, każda książka odnajdzie swojego czytelnika, ale.. czasami mam wrażenie, że te promowanie po prostu trochę psuje. Ludzie się nastawiają na coś wielkiego, dostają coś przeciętnego i są źli, bo czują się oszukani. 

Jak było ze mną? Przekonacie się poniżej, najpierw krótki zarys fabuły. 





O czym jest książka? 

Rodzina Chestnutów składa się z rodziców oraz trójki dzieci - Sarat, Dany i Simona. Nastały ciężkie czasy, Ameryka została podzielona na Niebieskich i Czerwonych, przy czym jedni są za używaniem paneli słonecznych do pozyskiwania energii, drudzy przeciwko. W pewnym momencie Chestnutowie są zmuszeni do wyjechania ze swojego rodzinnego domu, muszą uciekać do obozu dla uchodźców w Patience. Rodzina jest przerażona takim obrotem sytuacji, ale to właśnie teraz najbardziej będą potrzebowali siebie nawzajem. 

Wojna trwa w najlepsze, wydawać by się mogło, że nigdzie już nie jest bezpiecznie. Ludzie szukają schronienia, gdzie tylko mogą. Jedni są na tyle odważni, że nigdy nie uciekną na Północ i wciąż będą wyznawać miłość do Południa. 

Tymczasem mijają lata, a rodzina Chestnutów dalej mieszka w Patience. Simon dorósł na tyle, by sam kierować swoimi wyborami, z czego matka nie jest zadowolona. Dana wydaje się być wzorową córką, natomiast Sarat jest bardzo buntownicza, ciekawska i na swój sposób odważna. Chce pokazać, że niczego się nie boi i często wpada w tarapaty, a już zwłaszcza kiedy natrafia na człowieka, który zobaczy w niej idealnego "żołnierza". Sarat stanie się jego bronią, będzie robiła okropne rzeczy, chociaż dla Południa przyniesie dumę. 

Tak naprawdę cała powieść to historia Sarat od A do Z, to ona jest tu główną bohaterką i jej losy najbardziej są przedstawione. Mamy też wiele wspomnień lub opisów wojny, widzimy jak wyglądało więzienie, jak wszystko było robione na korzyść Północy. 


Moim zdaniem: 

Na wstępie powiem, że spodziewałam się czegoś innego. Tutaj niestety mocno się zawiodłam. Można powiedzieć, że tak mniej więcej do przyjazdu rodziny do Patience i pobytu tam, książka naprawdę mnie wciągała, choć czytało się ją wolno, bo wymagała dużego skupienia. Kiedy przez podróż książka została na kilka dni odłożona - nie odczuwałam żadnej tęsknoty, nie ciągnęło mnie do niej, nawet wręcz przeciwnie - nie mogłam się doczekać, aż ją skończę, napiszę recenzje i będę miała od niej spokój. 

Nie mam pojęcia, dlaczego tak bardzo mi ta książka ciążyła, być może chodzi tutaj o styl autora, o przesadne opisy lub po prostu pisanie w sposób trudny, wymagający skupienia. Czasami musiałam cofać się o kilka stron, bo gubiłam się w tym co czytam. W zakresie fabuły nie wspomniałam Wam za wiele o wojnie, bo zwyczajnie jej nie zrozumiałam. Może ktoś uzna mnie za tępą, okej.. ale biorąc do ręki książkę mam na myśli relaks, już w szczególności jak mam do czynienia z fantastyką.  

Sam pomysł na fabułę był dobry, ale wykonanie.. tutaj zdecydowanie wiele zabrakło. Mam wrażenie, że gdybyśmy odrzucili ze sto stron, to sens pozostałby ten sam, a czytałoby się pewnie dużo przyjemniej. Z kolei ciągle mam w głowie, że jest to debiut i autor może nam jeszcze wiele pokazać, tym bardziej, że widać, że ma potencjał. 

Przyznam, że zakończenie nieco uratowało moją opinię o tej książce, ale nie na tyle bym ją komuś poleciła. Oczywiście jestem pewna, że wielu osobom może się spodobać, zwłaszcza po przeczytaniu opinii na lubimyczytac.pl gdzie książka jest zachwalana. Ja, choć sens wychwyciłam i ogólnie pewnie by mi się spodobała, gdyby była napisana w ciekawszy sposób.

Niestety jestem na nie. Chociaż może powinnam określić to w inny sposób. Książka dla mnie była po prostu przeciętna, nie był to gniot, bo przez długi czas wykazywałam spore zainteresowanie, ale po prostu autor do mnie nie trafił. Mam nadzieję, że jeśli macie ją w planach to Wam się spodoba :) 

Ja muszę lepiej dobierać sobie lektury recenzenckie, zwłaszcza, gdy jest duży szum wokół nich. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu W.A.B. 



6 komentarzy:

  1. A ja chętnie się zmierzę z ta książką - lubię takie pogmatwane i czasami trudne w odbiorze powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, to bardzo się cieszę, że mimo to nie zniechęciłam, bo nie o to mi chodziło. Książka może i jest dobra, ale dla odpowiednich czytelników, na pewno nie dla każdego :)

      Usuń
  2. Czytałam sporo recenzji tez książki i myśle, ze muszę ją przeczytać, żeby wyrobić sobie własną opinie! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam masę dobry opinii - mimo to wojna i jej korzenie to nie jest moja mocna strona, póki co muszę odpuścić =(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No moja właśnie też nie, pewnie temu ciężko mi się ją czytało :(

      Usuń