Ariana dla WS | Blogger | X X

sobota, 3 marca 2018

Ostatni list od kochanka - Jojo Moyes

Jojo Moyes jest mi znana przez film „Zanim się pojawiłeś”, chwilę po obejrzeniu, postanowiłam przeczytać tę książkę i zapoznać się z resztą jej powieści. Niestety długo nie miałam ku temu okazji. „Ostatni list od kochanka” dostałam na urodziny i jak się okazało był to bardzo dobry prezent :-) 

To dopiero druga książka tej autorki, którą przeczytałam, ale da się już zauważyć, że ma na celu pokazanie nam, aby nie tkwić uparcie w nieudanych, toksycznych związkach, lecz kochać odważnie. 



Fabuła: 

Ellie to młoda dziennikarka, która jest zakochana w żonatym mężczyźnie. Jej przyjaciele nie są z tego faktu zadowoleni i próbują jej to wyperswadować, jednak Elie nie da rady tak po prostu odpuścić. 
Któregoś dnia w pracy trafia na stary list miłosny. Treść tak ją zaintrygowała, że postanawia przeszukać archiwum, aby sprawdzić czy nie ma tam czegoś więcej. 

Książka przeplata się między życiem Ellie, czyli czasem obecnym a rokiem 1960 - życiem Jennifer. 

Jennifer miała wypadek, nie do końca wie co się z nią stało i kim jest. Jej mąż i przyjaciele wydają jej się obcymi ludźmi. Próbuje być taka jak wcześniej, lecz coś jej w tym wszystkim nie pasuje. Kiedy odnajduje list, który dostała od kochanka przed wypadkiem, jest zszokowana. Nie ma pojęcia kto był jej kochankiem, czy jej mąż o tym wiedział, czy chciała go zostawić. W jej głowie rodzi się milion pytań, na które nie zna odpowiedzi, a jej rodzina w tym nie pomaga. 

Ellie nie ma pojęcia jak wygladala miłość tych ludzi, czy jeszcze żyją oraz czy udało im się być razem. 

Czy mozliwe, aby Jennifer sobie wszystko przypomniała? Czy odnajdzie miłość swojego życia i będą szczęśliwi? 
Oraz czy Ellie ułoży sobie życie bez niszczenia go innym? Jaką rolę odegra w życiu Jennifer? 

Moje zdanie: 

„Ostatni list od kochanka” to piękna powieść o miłości. Autorka pokazuje nam, ze nie warto tkwić w czymś co nie daje nam szczęścia. Wydawać by się mogło,  że zachęca do zdrady, co byłoby wielkim minusem, aczkolwiek jest to tylko powieść, fikcja, nie poradnik „jak żyć”. 
  
Książka jest dosyć obszerna, ale bardzo szybko się ją czyta, bo wciąga od pierwszych stron. Choć poczatkowo bałam się, że rozdziały z roku 1960 będą nudne, to szybko się przekonałam, że były nawet ciekawsze niż te z lat współczesnych. 

Niesamowita historia, która z pewnością Was poruszy. Nie jest to typowe love story, bohaterowie byli poddani ciężkim próbom, aby w końcu poczuć czym jest szczęście. 

Polecam, zdecydowanie! :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz