Ariana dla WS | Blogger | X X

niedziela, 4 marca 2018

Grzech - Max Czornyj

Grzech to debiut Maxa Czornyja. Na drugą część nie trzeba będzie długo czekać, bo jej premiera będzie już w kwietniu. 

Po książkę sięgnęłam z prostego powodu - kolejny prezent, aczkolwiek muszę przyznać, że gdyby nie to, to prędzej czy później i tak bym ją przeczytała. Słyszałam o niej dobre opinie, ale też sama okładka i opis mocno przyciągają. 




Fabuła: 

W Lublinie nie jest już bezpiecznie. Przekonał się o tym Robert Wolski, którego żona tajemniczo zaginęła. Jego siostra, jak i policja początkowo nie wierzą w porwanie, choć Robert próbuje ich przekonać, że jego żona na pewno nie uciekła z domu. Nie miała, przecież powodów, kochali się, było im ze sobą dobrze. Tylko czy na pewno? Każdy tak mówi, kiedy dochodzi do zaginięcia, a policja zawsze stawia na pierwszym miejscu męża/żonę.  
J
Sytuacja się zmienia, kiedy Robert dostaje list: „Proszę mi wybaczyć. Tak bardzo jak Pan chcę, żeby przy mnie została. 
Podpisano: X XXX.” 

Żona Roberta okazuje się nie być pierwszą ofiarą „cztery iksa”. Nie wiadomo czego chce, kim jest i na jakiej podstawie wybiera ofiary. Wydawać by się mogło, że nic ich nie łączy. 

Sprawę będzie prowadził komisarz Deryło, nerwowy i charakterny policjant, któremu blisko już do emerytury. Sprawa jest bardzo trudna, bo nie dość, że nie mają żadnych tropów to w dodatku sposób w jaki morderca zabija jest wręcz nieludzki. Zresztą, każde morderstwo jest nieludzka, ale to.. to po prostu brak słów. Dawno nie spotkałam się z takimi opisami zbrodni. 

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć. 
Rz 6,23” 

Moje zdanie: 
Nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po tę powieść. Zdecydowanie mnie przyciągała i miałam nadzieję, że okażę się naprawdę czymś „wow”. Oczywiście jak zawsze, nie zdawałam sobie sprawy, że to debiut. 

Nie chcę być źle zrozumiana, nie uważam debiutów za coś gorszego, ale czasami dobrze jest wiedzieć, żeby móc nabrać dystansu. Absolutnie nie wykluczam faktu, że debiut może się okazać czymś naprawdę dobrym, przecież każdy od czegoś zaczyna. Uważam raczej, że debiut to taki brudnopis dla pisarza, mogą pojawić się błędy, powieść może nie być idealna, podchodzę do tego ze zrozumieniem, bo sama kiedyś chciałabym zadebiutować :-) 

Książka jest wciągająca i trzymająca w napięciu, ALE tylko do finału, który jak dla mnie był po prostu za krótki, nieciekawy i w ogóle nie szokujący. Jak dla mnie finał definiuję dobrą powieść. Z racji, że jest to debiut, nie mam zamiaru wylewać tutaj żalu i goryczy, bo mam ogromną nadzieję, że w kolejnej powieści autor bardziej mnie zaskoczy. 

„Grzech” ma jednak wiele dobrych opinii, więc zdecydowanie trafia w gusta czytelników. Po przeczytaniu zastanawiałam się, czemu? Czy to ze mną jest coś nie tak?  Ja chyba po prostu wolę troszkę inne rozwiązania zagadek, coś bardziej jak u Jo Nesbo, kiedy wiesz, że KAŻDY, dosłownie każdy może okazać się zabójcą, a mimo to autor i tak Cię zaskakuje.  

Jeśli, więc nie macie wygórowanych oczekiwań lub jesteście tak jak ja - czyli musicie sami sprawdzić (na własnej skórze :D) to zachęcam. W końcu każdy ma inny gust, a na pewno nie jest to gniot. 

Widzę potencjał i z tej racji mam zamiar dać drugą szansę autorowi. 

Także chyba nie umiem skreślać autorów po pierwszej próbie, zwłaszcza po debiucie. No chyba, że nie trafiłam jeszcze na gniota. :)