Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 26 lutego 2018

Nieodnaleziona - Remigiusz Mróz

Każdy z nas ma swojego ulubionego pisarza, takiego po którego książki sięgamy z wielką przyjemnością i do którego ciężko nas zrazić, bo samo nazwisko zachęca nas do sięgnięcia po dany tytuł. Ja tak mam z Remigiuszem Mrozem. Z jego twórczością zapoznałam się w zeszłym roku i muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę. Okazuje się, że wielu ludzi poleca rozpoczęcie przygody od "Behawiorysty", ja również tak zaczęłam, chociaż nie miałam pojęcia, jeszcze wtedy kto to dokładnie jest i czy warto go czytać. Powieść trafiła w moje ręce zupełnie przypadkowo. 

Nie żałuję. Wręcz przeciwnie - bardzo się cieszę, że trafiłam na Remigiusza Mroza. ;-) 

Ostatnio oglądałam kilka wywiadów z nim i dowiedziałam się, że powieść "Nieodnaleziona" ma zostać przetłumaczona na język angielski. Po jej przeczytaniu stwierdzam, że to bardzo dobry wybór. Nie wiadomo czy Chyłka by się tak sprzedała, wiadomo dialogi w języku angielskim mogą nie być tak samo odbierane jak w języku polskim. A jednak w serii z Chyłką to głównie dialogi grają główną rolę. ;-) 


"Nieodnaleziona" 



Damian Werner miał kiedyś narzeczoną, przez parę minut. Chwilę po zaręczynach, Damian i Ewa zostali brutalnie napadnięci przez grupę nieznanych im mężczyzn. Gdy Damian się ocknął, po jego narzeczonej nie było nawet śladu. 
Werner rozważał różne opcje, początkowo myślał, że ci mężczyźni porwali Ewę lub że kobieta uciekła, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Kolejną myślą było, że policja mieszała w tym palce. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że przez dziesięć lat nikt nie trafił na ślad Ewy? Nikt jej nie odnalazł, a policja po prostu się poddała? 

Wydawać by się mogło, że przez dziesięć lat, Damian powinien już wziąć się w garść i o niej zapomnieć. Podobno czas leczy rany, ale czy w takiej sytuacji jest to w ogóle możliwe? Jak można zapomnieć o ukochanej osobie, nie wiedząc co się z nią stało? 
Nawet jeśli w jakimś malutkim ułamku rany Wernera się zagoiły, wszystko wróciło ze zdwojoną siłą, kiedy jego przyjaciel Blitz trafia na profilu Spotted na jej zdjęcie. Okazuje się, że oboje byli na tym samym koncercie, a Ewy poszukuje brytyjski mężczyzna. 

Czy to możliwe? Wszystko wskazuje na to, że to naprawdę ona. Tylko, że... wygląda to tak, jakby nic jej nie było, jakby świetnie się bawiła i jakby po prostu zostawiła Damiana po tym wszystkim co się stało. 

Świat Damiana runął po raz kolejny, tym razem nie zamierza odpuścić. Po dziesięciu latach w końcu trafia na jakikolwiek trop swojej narzeczonej. ONA ŻYJE!! Tylko gdzie jest, czy ktoś ją więzi? Kim jest tajemniczy Brytyjczyk, który jej szuka? O co w tym wszystkim chodzi? 

Kiedy policja ignoruje jego zgłoszenie, a post zostaje usunięty, chłopakom pozostaje skorzystać z pomocy kogoś o większym doświadczeniu. Postanawiają zatrudnić detektywów i to nie z byle jakiej agencji. Choć Damiana nie stać na to, jego przyjaciel postanawia mu dać pieniądze, aby sprawa ruszyła w końcu do przodu. 

Szefowa agencji detektywistycznej - Kassandra, w dialogach przypomina mi nieco Chyłkę, a raczej jej delikatniejszą wersję. Jak wiadomo nie każdy jest taki jakim go widzimy. Każdy z nas ma problemy i nie wszyscy chcą lub mogą dzielić się nimi z innymi ludźmi. Tak jest w przypadku Kas. Wydawać by się mogło, że skoro jest bogata, piękna i szczęśliwie zakochana - to ma wszystko. Nic bardziej mylnego. Czasami nawet w takiej sytuacji można czuć się bardzo nieszczęśliwym, zwłaszcza gdy poza tą otoczką, kryję się coś zupełnie innego. 

MOIM ZDANIEM: 

Nie chciałam Wam zbyt wiele zdradzać i chociaż zarys fabuły wyszedł mi nieco długi, to uwierzcie na słowo - naprawdę zdradziłam Wam tylko ułamek tej historii. Tak naprawdę, większości z tego dowiecie się, gdy tylko sięgnięcie po książkę. Oprócz tego czeka Was prawdziwy rollercoaster. Gdybym mogła, przeczytałabym ją za jednym zamachem, ale z racji, że dobrałam się do niej wyjątkowo późno, musiałam czytać na raty. I tak zajęło mi to tylko dwa wieczory, choć musiałam momentami ją odłożyć na chwilę, aby poukładać sobie w głowie, co się właściwie wydarzyło. 

Książka jest bardzo wciągająca i naprawdę wierzę, że na rynku zagranicznym sprzeda się równie dobrze co na polskim. Ta powieść nadaję się na przetłumaczenie na wiele innych języków, nie tylko angielski i bardzo się cieszę, że nazwisko Mróz, będzie znane na całym świecie. Autor na to zasługuje, zwłaszcza po "Nieodnalezionej". 

Oprócz dobrego pomysłu na fabułę, autor porusza w książce bardzo ważny temat, a mianowicie przemoc domowa. Nie czyta się tego na pewno łatwo, nie mówiąc już o pisaniu. Temat jest ciężki, ale ważne, by o tym mówić, aby ofiary przemocy wiedziały, że mają wsparcie, że jest wyjście z takiej sytuacji, że warto o siebie walczyć, o swoje szczęście. Nigdy nie powinnyśmy pozwalać sobie na takie traktowanie, zawsze należy szukać pomocy. 

Ciężko mi powiedzieć czyją stronę ostatecznie trzymałam, zmieniało się to co chwilę, tak naprawdę. W gruncie rzeczy większość bohaterów stała się mi bliska i z niecierpliwością czekałam by się dowiedzieć co ich spotka, jak potoczą się ich losy. 

Mogłabym dużo pisać o tej książce, bo była naprawdę dobra. Nie dość, że co chwilę zaskakiwała, to od dawna nie czułam takiego napięcia podczas czytania. Aby nie rozpisywać się tutaj zbyt długo, powiem tylko, że koniecznie musicie ją przeczytać. Oczywiście jeśli lubicie thrillery. 

A może już czytaliście i macie już swoje zdanie na jej temat? Dajcie znać koniecznie. ;-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz