Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 18 grudnia 2017

#13 Margo - Tarryn Fisher

Książka trafiła w moje ręce, dzięki portalowi CzytamPierwszy.pl. Czemu akurat „Margo”? Odpowiedź jest całkiem prosta i może nie zbyt zachęcająca. 
Bo była dostępna. Nazwisko autorki obiło mi się o uszy, ale nie miałam okazji przeczytać jej powieści. Nawet nie sprawdzałam jaki to gatunek, bo nie lubię być nastawiona do książek pozytywnie czy negatywnie. 
Dopiero po przeczytaniu „Margo” postanowiłam troszkę poszperać w internecie, aby dowiedzieć się czegoś na temat autorki. Okazuje się, ze pisze głównie dla kobiet, chociaż moim zdaniem „Margo” nadaję się również dla mężczyzn. 


„Pisarka mieszka z rodziną w Seattle. Uwielbia deszczowe dni, coca-colę i uważa, że Instagram to nowy Facebook. Razem ze swoją przyjaciółką Madison prowadzi blog modowy.”
Źródło: lubimyczytac.pl 


"Margo"


Margo, nastoletnia dziewczyna, mieszka w Bone, mieście, które nie cieszy się dobrą sławą. Swój dom nazywa „pożeraczem”, jest w nim pełno złej energii, która chce ją pożreć. Mieszka tam tylko z matką, która cierpi na depresję i nie odzywa się do niej zbyt wiele. Każde wypowiedziane przez nią słowo to rozkaz, a kiedy to staje się zbyt uciążliwe, pisze jej listę zadań. 

Margo nienawidzi swojej matki, swojego domu, miasta, w którym mieszka oraz siebie. Jest otyłą nastolatką, która nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jej życie ogranicza się tylko do pracy, wykonywania zadań zleconych przez matkę oraz podjadania. 

Któregoś dnia, jednak wszystko się zmienia. Poznaje Judaha, chłopaka z sąsiedztwa, który jeździ na wózku inwalidzkim. To on pokazuje jej, ze nie jest bezwartościowa i zmienia ją na lepsze. Gdy w okolicy ginie dziewczynka, którą oboje znali, postanawiają rozpocząć własne śledztwo. 

Bone jest miastem narkomanów, dilerów i biedy. Matki ignorujące swoje dzieci, to norma. Wyjątkiem jest normalna rodzina, czyli coś co nie powinno nim być. Miasto jest zatrute do szpiku kości i jedynie ucieczka stąd daje nadzieję na dobre życie. 
Margo i Judah wydają się to dobrze rozumieć i postanawiają, że kiedyś stąd wyjadą, aby wieść normalne życie, nie być skazanym na porażkę. 

Zaginięcie małej dziewczynki wzbudza w Margo silne uczucia, odkrywa w sobie nowe „powołanie”, zmienia się diametralnie. 

Czy ta przyjaźń przetrwa zmiany charakterów? Co się stało z małą dziewczynką i dlaczego Margo nazywa swój dom pożeraczem? Co takiego wydarzyło się w tym miasteczku?  

Możesz opuścić Bone, ale Bone nie opuści Ciebie. 

_____ 
Jest to pierwsza powieść tej autorki jaką przeczytałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać, chociaż myślałam sobie, że będzie to romans lub coś zbliżonego. „Margo” zaskoczyła mnie pozytywnie, a nawet bardzo. Pomysł na powieść uważam za bardzo dobry i pomimo tego, ze czytałam to na telefonie, a jest to coś czego nienawidzę robić, to po prostu musiałam ją skończyć jak najszybciej. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego od razu, bo książka wciąga już po paru stronach. 

Podobało mi się to, że był element zaskoczenia i napięcie, które nie puszczało do ostatnich stron. Książka pełna jest wydarzeń, które ciągną za sobą kolejne i kolejne, przez co  autorka nie pozwala nam się nudzić. I takie książki właśnie lubię. Muszą mieć to coś, co zaskoczy lub wprowadza w dziwny stan pustki po jej zakończeniu i chęć sięgnięcia po więcej. 

Czasami mi się wydaje, ze przydałby się nam ktoś taki jak „Margo”. Taki anioł stróż. Nie chciałabym się znaleźć w takim mieście a tym bardziej w nim mieszkać. Jednak takie rzeczy dzieją się naprawdę, patologiczne rodziny, które zaniedbują swoje dzieci, skazując je na porażkę już od narodzin. Nie każdy potrafi uwolnić się od takiego środowiska i być normalnym człowiekiem. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego jak wielki wpływ mają na nas rodzice i ich wychowywanie nas. Możemy się starać ze wszystkich sił, ale prawdopodobnie jakieś ziarno i tak w nas zostanie. Ziarno, które oni zasiali. 


Jedyny minus jest taki, ze autorka nie do końca nam wyjaśnia co się wydarzyło. Chociaż może nie jest to minus, bo możemy sami zadecydować co jest prawdą, a co nie oraz jak potoczą się dalsze losy bohaterów. 

Podsumowując jestem na TAK. I tak o to Tarryn Fisher trafia na moją listę autorów, których powieści chcę przeczytać wszystkie. Jestem ciekawa innych jej historii, więc wkrótce sięgnę po kolejną przypadkową. Mam nadzieję, ze okażę się tak dobra jak „Margo”, bo myślę, że ciężko ją przebić, jeśli chodzi o element zaskoczenia. 

Czytajcie „Margo”. 


poniedziałek, 11 grudnia 2017

#12 November 9 - Colleen Hoover

To moje kolejne spotkanie z Colleen Hoover i znów się nie zawiodłam. Idealna książka na zimowe wieczory, ciekawa fabuła, lekki język i miłosne rozterki. Hoover zręcznie opowiada historie, nie są one nudne, każda ma "to coś" w sobie, że ciężko odłożyć czytanie na później. Gdybym tylko miała możliwość w ogóle bym się nie odklejała od jej książek, tylko czytała aż skończę, ale niestety czasem trzeba wrócić do rzeczywistości ;-) 

Jestem przekonana, że trafia nie tylko do młodzieży, ale też i do starszych czytelników, w końcu każdy z nas przeżywa miłość większą lub mniejszą, niezależnie od wieku. Miłość w książkach Hoover - tak jak i w życiu, nie jest prosta, a pełna zawiłości i przeszkód... 

Żałuję tylko, że nie poznałam wcześniej tej autorki, bo na pewno już bym miała wszystkie powieści na swojej półce. Na razie pozostaje mi wersja elektroniczna, chociaż uważam, że jej książki to coś co warto postawić w swojej biblioteczce. 



November 9



Ten dzień jest niesamowicie ważny dla Fallon, osiemnastoletniej dziewczyny, która była kiedyś aktorką. Byłaby nią dalej, gdyby nie pożar, który miał miejsce dwa lata temu, 9 listopada. Pożar, o który obwinia swojego ojca, również byłego aktora. 
Fallon zamierza rozpocząć nowy etap w życiu. Z tego powodu chce wyjechać z Los Angeles do Nowego Jorku. Spotyka się, więc z ojcem w restauracji, aby mu to oznajmić. Od czasu wypadku nie mają dobrego kontaktu, tak jak i teraz, stale się kłócą, aż do rozmowy wkracza nieznajomy. Przedstawia się jako chłopak Fallon i broni jej w dyskusji z ojcem. 

Oboje grają doskonale swoje role do czasu wyjścia ojca Fallon z restauracji. Wtedy przychodzi pora na pytania. Fallon nie może uwierzyć, że ktoś mógłby się nią zainteresować tak po prostu, a wszystko wskazuje na to, że ten chłopak - Ben, tak właśnie zrobił. 

Z racji, ze nie mają zbyt wiele czasu na poznanie się, Ben wpada na szalony pomysł. Proponuje jej spotykać się co roku, przez pięć lat, o tej samej porze, w tym samym miejscu, tego samego dnia. Oprócz tego mają się w ogóle nie kontaktować. 
Aby skłonić Fallon do swojego pomysłu, mówi jej, że napiszę książkę o ich historii, więc aby mieć o czym pisać musi ją spotkać jeszcze raz, a nawet więcej niż raz. 

Nie obiecują sobie, że będą na siebie czekać. Nie wiedzą co przyniesie im te pięć lat, a w tak młodym wieku to bardzo długi czas. Czy będą o sobie pamiętać za rok? Na te pytania nie znają odpowiedzi, ale są gotowi zaryzykować. 

Czy podołają wyzwaniu? Dlaczego akurat pięć lat i tylko jeden dzień w roku? Czy Ben spotkał ją przypadkiem czy może ma coś wspólnego z pożarem? Ale przecież to niemożliwe.. 

Jeden dzień w roku. Jak wiele może zmienić się przez rok. Burzliwa historia dwóch młodych osób. Prawdziwa miłość czy tylko fikcyjna, stworzona na potrzeby książki? 


"Kiedy znajdujesz miłość, to ją bierzesz. Chwytasz obiema rękami i robisz co w swojej mocy, żeby jej nie puścić. Nie możesz tak po prostu od niej odejść i oczekiwać, że będzie trwać, dopóki nie będziesz na nią gotowa."


____ 

Staję się fanką Colleen Hoover. Bardzo mnie oczarowała swoimi książkami. Historie są tak piękne, że robi się dziwnie pusto po ich skończeniu. Mogłabym czytać ją godzinami, tak lekko i przyjemnie się ją czyta. To kolejna powieść, która nie zawiera szczegółowych opisów domów, otoczenia czy innych pomieszczeń, a jest po prostu wspaniała. Jak widać, można ich unikać, nie są niezbędne. Cieszy mnie to bardzo, bo nic mnie tak nie nudzi jak czytanie zbyt długich i szczegółowych opisów. I jestem pewna, ze nie tylko ja tak mam. 

Książki Hoover są idealne dla osób, które rzadko czytają, bo na pewno się nie znudzą. Zawsze, gdy ktoś taki prosi mnie o polecenie tytułu mam pewien dylemat. Chciałabym zachęcić do czytania moich bliskich, więc musi to być tytuł, który ich nie zniechęci przez opisy czy długo rozwijająca się akcje. Hoover mogę polecić z czystym sumieniem, oczywiście nie tylko dla tych, którzy czytają rzadko. 

Bardzo podobały mi się tutaj dialogi, ciekawe rozmowy i intrygujące postaci. Nie do końca mogłam sobie wyobrazić postać Bena, z jednej strony pisarz, z drugiej strony nieco przypominał mi Holdera z „Losing hope”. Muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygował. 

Bardzo spodobał mi się tez pomysł na książkę. Przypomina mi trochę powieść „Jeden dzień”, czytaliście? 

Umielibyście spotykać się z kimś tylko jeden dzień w roku? Bez żadnego kontaktowania się pomiędzy spotkaniem? Ja nie, a z pewnością nie z osobą, która by mi się podobała. Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić ogromu tęsknoty jaki ten pomysł musiałby przynieść. 

Czy udało się to naszym bohaterom? Co musieli przejść podczas wykonywania tego dziwnego planu? 

Złap za książkę, a nie pożałujesz. Jestem o tym przekonana. 

A może znasz już te autorkę i masz już swoją ulubiona powieść? Jeśli tak, daj znać w komentarzu, jestem bardzo ciekawa:) 

To dopiero moja trzecia, przeczytana książka tej autorki i póki co jestem oczarowana. Mam nadzieje, ze to odczucie tylko się pogłębi, nie zmniejszy. :) 

Moja ocena 5. Jeszcze tego nie sprawdzałam, ale mam nadzieje, ze jest jakiś ciąg dalszy tej historii. 

czwartek, 7 grudnia 2017

#11 Cześć, co słychać? - Magdalena Witkiewicz

 "Dopiero teraz zrozumiałam, jak stabilnie było z Wojtkiem. Może mniej romantycznie, ale za każdym razem, gdy działo się cokolwiek złego, albo gdy potrzebowałam jego pomocy - był. Stał przy mnie niczym skała. I bronił zawsze swojej rodziny jak lew. Czy skały są z natury romantyczne? Nie. Są zimne. Ale lepiej w czasie ulewy czy niebezpieczeństwa schronić się w jaskini niż na łące pełnej pachnących kwiatów.
(...) Czasem dostajesz zaproszenie do szałasu zrobionego z ukwieconych gałęzi. Jest cudnie, pięknie pierwszej nocy, kolejnej, a przy pierwszym deszczu wszystko spływa. Zostajesz sama ze zwiędniętym kwiatem we włosach." 


"Cześć, co słychać?"




Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 350
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans 


Zuzanna nigdy nie wpadłaby na to, że tak banalne pytanie może stać się jednocześnie tak niebezpieczne. Niebezpieczne dla niej, jej małżeństwa i tak naprawdę całego życia. 
No, tak serio, ktoś z Was by na to wpadł? 

Zuzanna, to poukładana "prawie czterdziestolatka", matka dwójki dzieci oraz już od piętnastu lat - żona Wojtka. Jej życie nie wyróżnia się niczym szczególnym, można powiedzieć, że jest szczęśliwa, oprócz małego szczególiku. 
Szczególik ten nazywa się Paweł i jest to były chłopak Zuzy. Co prawda od dwudziestu lat się nie widzieli, ale sentyment wciąż jest. 
Myśli o nim nie dają jej spokoju, tuż po tym jak odnawia licealne znajomości z trzema dawnymi przyjaciółkami. Oczywiście na takich spotkaniach trzeba powspominać stare, dobre czasy, obgadać każdego znajomego i każdą miłość. Tak też się dzieje, ale nikt nie podejrzewa jaką lawinę mogą wywołać wspomnienia...

Zuzanna marzy o tym, by na jedną chwilę móc wyłączyć codzienność - tak po prostu. Nie być mamą ani żoną. Zapomniała, jednak o tym, że należy uważać czego się pragnie, bo może się to spełnić. Niekoniecznie na takich warunkach na jakich byśmy chcieli. 

Rok. Z jednej strony tak dużo, a z drugiej tak niewiele. Ile czasu potrzeba by zniszczyć coś co jest dla nas najważniejsze? 

Czy warto dążyć do swojego szczęścia kosztem innych? Ilu ludzi trzeba zranić, by zrozumieć, że to wszystko nie ma sensu? 


____ 

Piękna powieść o zakazanym. 

"Kiedyś znałem każdy zakamarek twojego ciała. I czuję się teraz bardzo niezręcznie, wiedząc, że nie mogę cię dotknąć, nie mogę przytulić, nie mogę pocałować. To dla mnie jest wręcz absurdalnie śmieszne! Przecież robiłem to już tyle razy i nagle po prostu nie mogę! Byłaś cała moja, a teraz nie jesteś. To jest jak zły sen!" 

Każdy z nas ma swoje "demony przeszłości", które wracają do nas raz na jakiś czas. Zuzy demonem był Paweł, lub raczej Pablo - jak na niego mówiła. Wspomnienia pięknej, młodzieńczej miłości wracają do niej zbyt często, a minęło już dwadzieścia lat odkąd ostatni raz się widzieli... Czy to możliwe, aby dalej go kochała? Po tylu latach? 
Przecież na pewno się zmienił, nie jest już tym samym człowiekiem, może ma żonę i dzieci, a może nie? 
Dlaczego podświadomie zawsze wyrzucamy z głowy złe chwile, a zostawiamy tylko te dobre, pozwalając, aby nasz mózg idealizował ludzi, za którymi tęsknimy? 
Niestety, a może "stety", w prawdziwym świecie, nie da się zniknąć na chwilę, tak bez konsekwencji. Bo te, zawsze o sobie przypomną, prędzej czy później. Możemy myśleć, że jesteśmy cwani, że nas nie dosięgną, ale to głupota. 

Wielu z nas narzeka na rutynę w związku, nic się nie dzieje, jest nudno, codziennie to samo. Chciałoby się znów poczuć motylki w brzuchu, te emocje co wcześniej, jednak czy warto igrać z ogniem? Ludziom brakuje adrenaliny, emocji, a kiedy już dostaną to za czym tak gonili, okazuje się, że jedyne czego tak naprawdę chcą to spokój, bezpieczeństwo i ktoś kto będzie naszą bezpieczną przystanią. 
Jesteśmy niesamowitymi istotami, wiecznie nam mało i wiecznie coś nam nie odpowiada. Jak nie w związku, to w pracy, jak nie w pracy, to w przyjaźni i tak dalej.. 
Tylko czy to za czym gonimy, to coś czego pragniemy tak naprawdę? Może czasem lepiej żałować, że się czegoś nie zrobiło niż że się zrobiło?
A może potrzebujemy takich wstrząsów, aby móc w końcu spojrzeć trzeźwo na to co robimy sobie i swoim bliskim? 

Książka, mimo iż pomysł nie jest zbyt oryginalny, daje do myślenia. 
Czytając ją miałam mieszane uczucia. Raz trzymałam stronę Pabla, innym razem Wojtka. Mówią, że "stara miłość nie rdzewieje", ale czy na pewno? Moim zdaniem to nie do końca prawdziwe. Ok, w jednym momencie może nam się tak wydawać, z początku, ale później? Każdy z nas się zmienia, jedni bardziej drudzy mniej drastycznie, ale nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, którymi byliśmy parę lat temu. Czy wyidealizowane wspomnienia o kimś możemy nazywać miłością? Nie wydaję mi się. Choćbyśmy bardzo chcieli, czasu nigdy nie cofniemy i nie wrócimy do tych chwil, które jawią nam się teraz jako najpiękniejsze. Nie warto żyć wspomnieniami. 

Polecam, lekka literatura kobieca, w sam raz na wieczór, zwłaszcza gdy mamy podobne problemy jak bohaterka. To już moja czwarta przeczytana powieść tej autorki i mam zamiar poznać wszystkie. Wybrałam tą, bo zaintrygował mnie tytuł, nie spodziewałam się czegoś takiego. Teraz widzę, jak przypadkowo rzucone po paru latach "Cześć, co słychać?", do niewłaściwej osoby, może być niebezpieczne. 

"Wspomnienia to ogień." 
Zastanów się porządnie czy chcesz z nim igrać. 

Moja ocena 4/5, zaczynam lubić tę autorkę. ;-)  

poniedziałek, 4 grudnia 2017

#10 Szkoła żon - Magdalena Witkiewicz

„Szkoła żon” to już trzecia powieść tej autorki jaką przeczytałam i muszę przyznać, że znowu jestem mile zaskoczona. Jako, że dałam sobie chwilę odpoczynku od zbrodni i śledztw, miło było przeczytać coś typowo kobiecego. 


"Szkoła żon" 


Wydawnictwo: Filia 
Ilość stron: 256
Kategoria: literatura współczesna 

Cztery kobiety, cztery historie. 
Julia jest świeżo po rozwodzie, jej mąż wolał swoją sekretarkę. Julia jest zadbaną kobietą, szczupłą i piękną. Kiedy na pocieszenie, jej przyjaciółki zabierają ją do restauracji, poznaje tam pewnego Konrada i przy okazji wygrywa nagrodę w konkursie. Ma wyjechać na trzy tygodnie do zmysłowej „Szkoły żon” i uczyć się jak być żoną idealną, a przynajmniej tak się jej z początku wydaje. 

Michalina to dziewiętnastoletnia dziewczyna, której życiowym celem jest zadowolenie swojego Misia i to w formie ustnej. Misio, jednak jest wiecznie niezadowolony, twierdzi, że Misia musi się jeszcze wiele nauczyć. Przypadkowo trafia jej w ręce ulotka o „Szkole żon”, a raczej jej najważniejszy (jej zdaniem) podpunkt o nauce sztuki oralnej. Prosi Misia, by ją zapisał, bo wierzy, że nauczy się jak go zadowolić. 

Jadwiga kończy właśnie 53 lata, lecz duchem wciąż ma dwadzieścia parę. Mieszka z mężem Romanem, który wielokrotnie ją zdradzał. Przypadkiem dowiaduje się, że mąż zamówił jej na urodziny kolczyki, jest wniebowzięta. Jednak w dniu urodzin mąż „zapomina” dać jej prezent, a piękne kolczyki widzi na uszach swojej sąsiadki, młodszej od siebie o jakieś dwadzieścia lat. Świat Jadwigi po raz kolejny legł w gruzach, postanawia pojechać do „Szkoły żon”, bo wierzy, że jakimś cudem mąż zacznie ją w końcu zauważać. 

Marta, to „nieco” zbyt otyła matka dwójki dzieci. Wolny czas przeznacza na podjadanie i wspominanie początku znajomości ze swoim mężem. Była wtedy taka piękna.. 
Któregoś dnia dzwoni do niej ciotka - założycielka „Szkoły żon” i namawia ją na udział w trzytygodniowym kursie. Marta nie jest zbyt zadowolona, bo kto zajmie się dziećmi? Ciotka jednak szybko załatwia opiekę i nie chce słyszeć żadnych wymówek. Marta nie ma wyjścia, musi jechać. 

Kobiety już na pierwszym spotkaniu dowiadują się o podstawowej zasadzie szkoły, czyli „W szkole żon bielizny nie nosimy”. Wprawia je to w niemałe osłupienie. Jednak zasady to zasady. Każda z nich ma do dyspozycji swojego własnego masażystę. Jak się okazuje „Szkoła żon” ma za zadanie sprawić, aby poczuły się piękne i pewne siebie. Chodzą, więc na zajęcia, relaksują się i dobrze się bawią. 
Można powiedzieć, że na chwilę znalazły się w bajce, jednak rzeczywistość szybko sprowadza je na ziemie. Ktoś usilnie próbuje zepsuć to co próbowały wypracować. 
Jednakże, kobietki się nie poddają tak łatwo, wiadomo nie od dziś, że to silna płeć, więc krok po kroku udaje im się wyprowadzić wszystko na prostą. 

____ 
Dobrze jest czasem przeczytać coś takiego typowo kobiecego. Często zapominamy o tym, że powinnyśmy stawiać siebie na pierwszym miejscu. Oczywiście, nie mam na myśli bycia egoistą, lecz raczej to, żeby nie zatracić siebie będąc w związku. Nikt nie może Ci rozkazywać, mówić co możesz ubrać a czego nie, gdzie możesz pójść a gdzie nie, lecz co najważniejsze - nikt nie może zabronić Ci być sobą i przejmować nad Tobą kontroli lub dać Ci poczucie, że nie jesteś nic warta. 

„Szkoła żon” pokazuje nam, że nie warto uganiać się za kimś kto chce tylko brać a nie dawać. To obowiązkowa lektura dla osób, które są poniżane w związku lub po prostu niechciane. Nie twierdzę, że odmieni czyjeś myślenie, ale może pozwolić otworzyć oczy. 

Podobały mi się bohaterki, były takie prawdziwe. Zawsze nam się wydaje, że jak ktoś jest starszy to już nie ma w nim nic ciekawego, a to wcale nie jest prawdą. Jadwiga, choć ma 53 lata to w duchu czuje się wciąż nastolatką, mimo że nie dba o siebie przesadnie, a z kolei Julia wydawać by się mogło, że skoro jest piękna to ma wszystko co chce i prowadzi kolorowe życie lub Michalina, która ma sztuczne rzęsy, paznokcie i przedłużane włosy wygląda na niezbyt mądrą, ale to wszystko są pozory. Z czego wywodzi się kolejna myśl - nie oceniaj książki po okładce. 
Każdy ma jakieś problemy, jedni mniejsze drudzy większe, nieważne czy ktoś jest bogaty czy biedny, piękny czy brzydki. 

Najbardziej chyba podobała mi się transformacja Michaliny, bo z początku nie byłam jej zwolenniczką. Nie mogłam zrozumieć jak można być tak zaślepionym i głupim. Tutaj ta zmiana była bardzo zauważalna, miałam nadzieje, że w końcu coś do niej dotrze i na szczęście tak się stało. Niestety, nie mam cierpliwości do takich ludzi, więc z początku niezbyt chętnie podchodziłam do jej historii. 

Jeśli chodzi o fakt, że początkowo miała to być powieść czysto erotyczna, to cieszę się, że wyszło troszkę inaczej. Opisywane sceny miały sens i swój urok, dzięki historii bohaterek. Nie było to nudne, oklepane czy tandetne. 

Doceniam autorkę za to, że pisze tak lekko. A przynajmniej czyta się to lekko i przyjemnie. Ukazuje problemy takie z jakimi borykają się ludzie na co dzień, łatwo jest dzięki temu utożsamiać się z danym bohaterem. 

Ja jestem na tak, bardzo przyjemnie mi się czytało, temat uważam, za bardzo dobrze dobrany. Pokazuje jak bardzo silne są kobiety, jak ważne jest aby czuć się dobrze w swoim ciele i z samym sobą, że spełnione w związku będziemy wtedy kiedy pokochamy siebie i będziemy czuć pewność siebie w każdej sytuacji oraz żeby nigdy nie dać się stłamsić. 

Polecam serdecznie, ja na pewno zapoznam się jeszcze z innymi powieściami Magdaleny Witkiewicz. 

Moja ocena: 4/5 

piątek, 1 grudnia 2017

#9 13 powodów - Jay Asher

Ludzi można podzielić na dwie kategorie. Takich co pomyślą, zanim powiedzą oraz takich co powiedzą, zanim pomyślą. Tylko, że to nie jest takie proste. Nie jesteśmy w stanie przemyśleć wszystkiego co mówimy, a nawet jeśli to zrobimy, to nigdy nie odgadniemy jaki skutek to przyniesie. Mówi się, że słowa potrafią ranić bardziej niż czyny. 
Wiem z doświadczenia, że bardzo łatwo zranić drugiego człowieka czymś nieprzemyślanym. Będąc rozemocjonowanym często mówimy coś czego nie myślimy, ale emocje biorą górę, a czasem złość jest tak silna, że celowo chcemy kogoś zranić. Przeprosimy lub nie, ale to i tak pozostanie w pamięci osoby zranionej. Nawet jeśli nie mamy złych zamiarów, a chcemy pożartować, nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo możemy zranić drugiego człowieka. Jest mnóstwo sytuacji, które na pewno sami sobie teraz przypominacie, gdzie powiedzieliście o parę słów za dużo, próbowaliście to zatuszować później lub po prostu przeprosiliście, przeszliście z tym do porządku dziennego, ale może ta osoba dalej to pamięta? 


13 powodów



Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 272
Kategoria: literatura młodzieżowa 


Clay Jensen dostaje paczkę bez adresu zwrotnego. Okazuje się, że ktoś wysłał mu taśmy magnetofonowe. Każda z nich jest ponumerowana i oznaczona. Nie zastanawiając się długo postanawia znaleźć magnetofon, aby sprawdzić co znajduję się na taśmach. Gdy tylko słyszy głos Hannah Baker - dziewczyny z jego szkoły, która niedawno popełniła samobójstwo, zaczyna czuć przerażenie. W pierwszej chwili myśli, że to jakiś żart, ale Hannah szybko wyprowadza go z błędu. 

Clay od dłuższego czasu był zauroczony w Hannah, mimo że nie znali się zbyt dobrze. Chodzili razem do szkoły, a nawet pracowali w tym samym miejscu, ale nigdy nie udało mu się nawiązać z nią bliższej relacji. Clay nigdy nie miał odwagi, po szkole krążyły plotki, że Hannah przebiera w chłopakach, więc stwierdził, że na pewno nie zainteresowałaby się kimś takim jak on. 
Gdyby tylko wcześniej wiedział jak bardzo się mylił, jak bardzo wszyscy się mylili.. 

Wszystko zmienia się na pewnej imprezie, Clay ma okazje porozmawiać z Hannah, po raz pierwszy tak na poważnie, dłużej niż chwilkę w pracy. Uczucie jakim ją darzył nie zmniejsza się, wręcz przeciwnie, staję się mocniejsze. 

Niestety, wydarzyło się coś co popchnęło dziewczynę do najgorszego wyboru. Do czegoś co ciężko objąć rozumem, ciężko sobie to nawet wyobrazić. Lecz przed tym nagrywa taśmy, chcąc wyjaśnić swoje postępowanie lub nieco podreperować swoją reputacje. Pokazać prawdziwą siebie i to, że każde słowo i każdy czyn może mieć wielki wpływ na drugą osobę. 

13 powodów, 13 osób odpowiedzialnych za jej smierć. Jak się do tego przyczynili? Co takiego przeszła Hannah, że zdecydowała się na tak straszny czyn? Czy można było temu zapobiec? I jaki udział brał w tym Clay? Dlaczego taśmy trafiły do chłopaka, który przez wszystkich jest uważany za miłego, wręcz nieskazitelnego człowieka? 

______

13 powodów to książka, która daje wiele do myślenia. Nie do końca wiem jak mam opisać jej fabułę, ale chciałabym, aby każdy ją przeczytał i wyciągnął wnioski. Jest w niej coś takiego, że nie pozwala mi po prostu przejść do kolejnej bez wcześniejszego przemyślenia paru spraw. 

Jak często mówimy lub robimy coś, nie zwracając uwagi na reakcje innych? Komentujemy ludzi, plotkujemy na ich temat, oczywiście wszystko tak, aby nie usłyszeli. A czemu? Bo wiemy, że to by ich zraniło... ale co jeśli ktoś im to przekaże? Lub przypadkiem usłyszą? Zastanawialiście się kiedyś nad konsekwencjami? Wiadomo, świat już taki jest, ludzie już tacy są, gadamy na innych non stop, zawsze wydaje nam się, że wiemy lepiej od innych, chcemy się dowartościować lub po prostu czegoś zazdrościmy, chcemy dać upust swoim emocjom. Tylko jeśli nie jesteśmy na tyle odważni, żeby powiedzieć to w twarz drugiej osobie, to może warto się zastanowić nad tym dlaczego się boimy? 

13 powodów, to książka, która trafi do każdego. Zwłaszcza jeśli ktoś zechce wyciągnąć z niej wnioski. Może zaczniemy bardziej zwracać uwagę na to co robimy lub mówimy? Nie da się przewidzieć wszystkiego, ale można czasem się pohamować lub postawić w sytuacji drugiej osoby? 

____
Pochłonęłam ją w parę godzin, byłam bardzo zaciekawiona co takiego zrobił Clay, że wylądował na liście Hannah? I co zrobiła reszta? Ciężko jest powiedzieć o takiej powieści, że czyta się ją przyjemnie... ale na pewno szybko, bo nie ma w niej niepotrzebnych opisów, język jest łatwy, ale całokształt na pewno daje do myślenia. Wiem, że powtórzyłam to już parę razy, ale naprawdę jestem w lekkim szoku. 

Dlaczego to zrobiłaś, Hannah? Na pewno można było temu zaradzić, gdyby tylko ktoś zauważył co się z Tobą dzieje.. 

____

Podoba mi się pomysł na książkę, gdyż nie spotkałam się jeszcze z czymś takim. Podoba mi się, że ktoś poruszył taki temat, że może sprawi to, że zaczniemy trochę myśleć nad swoimi czynami. Nad tym jaką rolę odgrywamy w życiu pozornie przypadkowych osób, dalekich znajomych.. 

Co więcej mogę powiedzieć? Czytałam ostatnio dużo dobrych książek, ale ta naprawdę zagości w mojej głowie na dłużej, tego jestem pewna. Bo choć książki są dobre, nie każda wywołuje we mnie taki stan jak ta. Mam w głowie teraz pełno myśli, które niekoniecznie da się ubrać w słowa. Jedno jest pewne - nigdy nie chciałabym się znaleźć na takiej liście, Wy z pewnością też. 

Podchodząc do tego z drugiej strony, jeśli mamy jakiś problem, z którym nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami - rozmawiajmy. Jeśli nie z osobą, którą znamy, to z kimkolwiek, nawet anonimowo. Nie ma sytuacji bez wyjścia, zawsze jest jakieś wyjście, ktoś kto zechce nam pomóc i nigdy nie możemy przestać szukać takiej osoby. Samobójstwo to nie jest żadne wyjście, może jedynie egoistyczne.. 

____ 

Polecam. Przeczytajcie i zastanówcie się chwilę.. nie odkładajcie jej tak po prostu, pozwólcie myślom płynąć i wyciagajcie wnioski.  

Oceniam na 5,5 za to, że daje tak wiele do myślenia.