Ariana dla WS | Blogger | X X

poniedziałek, 4 grudnia 2017

#10 Szkoła żon - Magdalena Witkiewicz

„Szkoła żon” to już trzecia powieść tej autorki jaką przeczytałam i muszę przyznać, że znowu jestem mile zaskoczona. Jako, że dałam sobie chwilę odpoczynku od zbrodni i śledztw, miło było przeczytać coś typowo kobiecego. 


"Szkoła żon" 


Wydawnictwo: Filia 
Ilość stron: 256
Kategoria: literatura współczesna 

Cztery kobiety, cztery historie. 
Julia jest świeżo po rozwodzie, jej mąż wolał swoją sekretarkę. Julia jest zadbaną kobietą, szczupłą i piękną. Kiedy na pocieszenie, jej przyjaciółki zabierają ją do restauracji, poznaje tam pewnego Konrada i przy okazji wygrywa nagrodę w konkursie. Ma wyjechać na trzy tygodnie do zmysłowej „Szkoły żon” i uczyć się jak być żoną idealną, a przynajmniej tak się jej z początku wydaje. 

Michalina to dziewiętnastoletnia dziewczyna, której życiowym celem jest zadowolenie swojego Misia i to w formie ustnej. Misio, jednak jest wiecznie niezadowolony, twierdzi, że Misia musi się jeszcze wiele nauczyć. Przypadkowo trafia jej w ręce ulotka o „Szkole żon”, a raczej jej najważniejszy (jej zdaniem) podpunkt o nauce sztuki oralnej. Prosi Misia, by ją zapisał, bo wierzy, że nauczy się jak go zadowolić. 

Jadwiga kończy właśnie 53 lata, lecz duchem wciąż ma dwadzieścia parę. Mieszka z mężem Romanem, który wielokrotnie ją zdradzał. Przypadkiem dowiaduje się, że mąż zamówił jej na urodziny kolczyki, jest wniebowzięta. Jednak w dniu urodzin mąż „zapomina” dać jej prezent, a piękne kolczyki widzi na uszach swojej sąsiadki, młodszej od siebie o jakieś dwadzieścia lat. Świat Jadwigi po raz kolejny legł w gruzach, postanawia pojechać do „Szkoły żon”, bo wierzy, że jakimś cudem mąż zacznie ją w końcu zauważać. 

Marta, to „nieco” zbyt otyła matka dwójki dzieci. Wolny czas przeznacza na podjadanie i wspominanie początku znajomości ze swoim mężem. Była wtedy taka piękna.. 
Któregoś dnia dzwoni do niej ciotka - założycielka „Szkoły żon” i namawia ją na udział w trzytygodniowym kursie. Marta nie jest zbyt zadowolona, bo kto zajmie się dziećmi? Ciotka jednak szybko załatwia opiekę i nie chce słyszeć żadnych wymówek. Marta nie ma wyjścia, musi jechać. 

Kobiety już na pierwszym spotkaniu dowiadują się o podstawowej zasadzie szkoły, czyli „W szkole żon bielizny nie nosimy”. Wprawia je to w niemałe osłupienie. Jednak zasady to zasady. Każda z nich ma do dyspozycji swojego własnego masażystę. Jak się okazuje „Szkoła żon” ma za zadanie sprawić, aby poczuły się piękne i pewne siebie. Chodzą, więc na zajęcia, relaksują się i dobrze się bawią. 
Można powiedzieć, że na chwilę znalazły się w bajce, jednak rzeczywistość szybko sprowadza je na ziemie. Ktoś usilnie próbuje zepsuć to co próbowały wypracować. 
Jednakże, kobietki się nie poddają tak łatwo, wiadomo nie od dziś, że to silna płeć, więc krok po kroku udaje im się wyprowadzić wszystko na prostą. 

____ 
Dobrze jest czasem przeczytać coś takiego typowo kobiecego. Często zapominamy o tym, że powinnyśmy stawiać siebie na pierwszym miejscu. Oczywiście, nie mam na myśli bycia egoistą, lecz raczej to, żeby nie zatracić siebie będąc w związku. Nikt nie może Ci rozkazywać, mówić co możesz ubrać a czego nie, gdzie możesz pójść a gdzie nie, lecz co najważniejsze - nikt nie może zabronić Ci być sobą i przejmować nad Tobą kontroli lub dać Ci poczucie, że nie jesteś nic warta. 

„Szkoła żon” pokazuje nam, że nie warto uganiać się za kimś kto chce tylko brać a nie dawać. To obowiązkowa lektura dla osób, które są poniżane w związku lub po prostu niechciane. Nie twierdzę, że odmieni czyjeś myślenie, ale może pozwolić otworzyć oczy. 

Podobały mi się bohaterki, były takie prawdziwe. Zawsze nam się wydaje, że jak ktoś jest starszy to już nie ma w nim nic ciekawego, a to wcale nie jest prawdą. Jadwiga, choć ma 53 lata to w duchu czuje się wciąż nastolatką, mimo że nie dba o siebie przesadnie, a z kolei Julia wydawać by się mogło, że skoro jest piękna to ma wszystko co chce i prowadzi kolorowe życie lub Michalina, która ma sztuczne rzęsy, paznokcie i przedłużane włosy wygląda na niezbyt mądrą, ale to wszystko są pozory. Z czego wywodzi się kolejna myśl - nie oceniaj książki po okładce. 
Każdy ma jakieś problemy, jedni mniejsze drudzy większe, nieważne czy ktoś jest bogaty czy biedny, piękny czy brzydki. 

Najbardziej chyba podobała mi się transformacja Michaliny, bo z początku nie byłam jej zwolenniczką. Nie mogłam zrozumieć jak można być tak zaślepionym i głupim. Tutaj ta zmiana była bardzo zauważalna, miałam nadzieje, że w końcu coś do niej dotrze i na szczęście tak się stało. Niestety, nie mam cierpliwości do takich ludzi, więc z początku niezbyt chętnie podchodziłam do jej historii. 

Jeśli chodzi o fakt, że początkowo miała to być powieść czysto erotyczna, to cieszę się, że wyszło troszkę inaczej. Opisywane sceny miały sens i swój urok, dzięki historii bohaterek. Nie było to nudne, oklepane czy tandetne. 

Doceniam autorkę za to, że pisze tak lekko. A przynajmniej czyta się to lekko i przyjemnie. Ukazuje problemy takie z jakimi borykają się ludzie na co dzień, łatwo jest dzięki temu utożsamiać się z danym bohaterem. 

Ja jestem na tak, bardzo przyjemnie mi się czytało, temat uważam, za bardzo dobrze dobrany. Pokazuje jak bardzo silne są kobiety, jak ważne jest aby czuć się dobrze w swoim ciele i z samym sobą, że spełnione w związku będziemy wtedy kiedy pokochamy siebie i będziemy czuć pewność siebie w każdej sytuacji oraz żeby nigdy nie dać się stłamsić. 

Polecam serdecznie, ja na pewno zapoznam się jeszcze z innymi powieściami Magdaleny Witkiewicz. 

Moja ocena: 4/5 

1 komentarz:

  1. Ja też się przy niej dobrze bawiłam.Czytając twój tekst miałam wrażenie że kolejny raz wróciłam do szkoły żon obserwować piękną przemianę jej uczennic

    OdpowiedzUsuń