Ariana dla WS | Blogger | X X

środa, 28 marca 2018

We dwoje - Nicholas Sparks

"Znając ludzką naturę i wiedząc, jak trudne bywa małżeństwo, ostatnią rzeczą, której potrzeba współmałżonkowi, jest atrakcyjna alternatywa. W jej świetle druga strona może się kiepsko prezentować."



Kiedyś Nicholas Sparks był moim ulubionym autorem, jeszcze za czasów szkolnych kiedy najbardziej lubiłam romanse. Z jego książkami zapoznałam się tuż po obejrzeniu „Szkoły uczuć” i „Pamiętnika”. Jeśli jeszcze nie oglądaliście lub nie czytaliście - gorąco polecam. 

Teraz, już chyba z tego dawnego przywiązania, wciąż kupuje jego książki i z reguły nie mogę się doczekać aż je przeczytam, aczkolwiek mam wrażenie, że to nie jest ten sam Sparks. Zwłaszcza po przeczytaniu „We dwoje”, gdzie naprawdę poczułam się obco. 

Fabuła: 

Russ ma ułożone życie, a przynajmniej do czasu. Ma żonę - Vivian, która kocha z całego serca, ma córkę - London, oraz dobra pracę. Jednak wiadomo, że los bywa przewrotny i w życiu nigdy nie może być zupełnie dobrze. U Russa najpierw zaczęło się psuć w pracy, krótko po tym w małżeństwie. 

Jego żona zdaje się mieć do niego pretensje o wszystko, choć sama nie jest ideałem. Russ nie potrafi zrozumieć skąd taka zmiana, czy naprawdę dziecko mogło zepsuć to co było między nimi? Przecież byli tak szczęśliwi.. 

Co należy zrobić, aby naprawić małżeństwo? Co psuje relacje między dwojgiem kochających się ludzi? 

Na szczęście Russ nie jest całkowicie sam, ma wsparcie starszej siostry, która zawsze się nim opiekowała. Jednak to nie może trwać wiecznie, trzeba w końcu stać się odpowiedzialnym. 

Co czeka na Russa w dalszym życiu? Myślę, że jego historia może być tak naprawdę historią wielu ludzi, każdy z nas może gdzieś znaleźć fragment siebie. 



Moim zdaniem: 

Poczatkowo byłam trochę zawiedziona - nie czułam, aby to była powieść Nicholasa Sparksa, gdzie jego styl zawsze był nieco inny. Jednak samą treść mogę ocenić na bardzo dobrą. 

Historia Russa bardzo przypomina „samo życie”, można powiedzieć, że autor pisał o zwykłym człowieku, którego spotykają przeciwności losu. Sparks zawsze potrafi mnie wzruszyć, tutaj też mu się udało. Widzimy jak praktycznie z dnia na dzień życie Russa się sypie przez sytuacje, które być może niejednym są znane z własnej codzienności. Oddalanie się od człowieka, który kiedyś był dla nas najbliższą osobą jest naprawdę bolesne i właśnie taką drogę przejdzie nasz bohater, po to by odnaleźć w końcu szczęście. Przecież po każdej burzy wychodzi słońce, tak?

Choć całość jest na TAK, to jako powieść Sparksa jestem na NIE, zdecydowanie bardziej mi się podobały historie w stylu tych wymienionych wyżej lub „Bezpieczna przystań”, „Najdłuższa podróż”, „Ostatnia piosenka”. Te zdecydowanie czytało mi się łatwiej, choć na moją ocenę może tez wpłynąć fakt jak ta książka została wydana. Sparksa zawsze lubiłam, nie tylko za treść, ale za dużą czcionkę i białe kartki. Tym razem czcionka była za mała i przez to nawet piękna historia staje się męczarnią. :-) 

4 komentarze:

  1. Przyznam się bez bicia, widziałem wszystkie filmy na podstawie jego książek, ALE ŻADNEJ NIE CZYTAŁEM. I to jest problem. Bo filmy super i nie wiem, czy ksiązki mnie nie rozczarują ! :(

    Pozdrawiam
    www.bartoszczyta.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że moim zdaniem jego książki są mega, filmy również tym bardziej, że on jest chyba producentem z tego co gdzieś tam czytałam. Myślę, że warto spróbować, np. z Pamiętnikiem. Ja wszystkich filmów nie oglądałam jeszcze ;-)

      Usuń
  2. U mnie ciągle czeka na przeczytanie, ale może kiedyś się doczeka;)
    https://slonecznastronazycia.blog/

    OdpowiedzUsuń